Łooo, po niecałych 2 latach wydobywam wątek z otchłani

Ostatnio Button wyrósł na jednego z ciekawiej jeżdżących kierowców ale nadal jakoś pozostaje w cieniu. Wydaje się przylgnęła do niego taka łatka ustatkowanego sympatycznego playboya. Gościa chwytającego chwilę, bez tego bezwzględnego parcia na sukces.
Jeżdżąc dla Hondy został co nieco zapomniany, tak że sukcesy w Brawnie przyjęto jak podarunek od niebios, odmawiając mu często zasług bardzo dobrego kierowcy. Stąd wszyscy spodziewali się łatwego połknięcia przez Hamiltona, z którym wymiękł nawet Alonso. Spokojny Button grzecznie jak się wydaje pogodził się ze swoją rolą starając się zbytnio nie wychylać i wykorzystywać to co podaruje mu los czyli Hamilton i dziwne decyzje wyścigowe inżynierów McLarena. I tu wszystkich zaskoczył. Bo gdy tylko dostawał taką szansę to ją wykorzystywał jak pies urwany ze smyczy. Normalnie gdy Hamilton i Button jadą na równorzędnych pozycjach Jenson zawsze musi ustępować Lewisowi. Zostało to jasno wyjaśnione w podczas zeszłorocznej Turcji. I Button przyjął to do wiadomości. Spokojnie. Na jego szczęście Hamilton zrobił się ostatnio mocno nerwowy.Popełnia wiele błędów, które eliminują go z walki o podium. Dzięki czemu Button zwolniony z pozycji nr 2 ma szansę na walkę. I każdą taką szansę wykorzystuje. Button nie kreuje się na mistrza kierownicy, ani na dominującego w zespole macho. Przeciwnie. Jego teksty sugerują zawsze że jest mu dobrze w McLarenie i że pozycja nr 2 jest dla niego super bo ma szansę błysnąć pod nieobecność Hamiltona.
Być może jednak Button nie jest taką ofiarą jaką z siebie robi. Owszem pogodził się z pozycją nr 2, ale nie chce jej mieć na zawsze. Po cichu odwalając solidną robotę podczas jazdy McLarenem udowodnił że jest wartościowym kierowcą. No i postanowił się w końcu postawić co nieco McLarenowi. Nie chce podpisać długoterminowego kontraktu skazującego go ostatecznie na pozycję nr 2 w zespole. Chce przedłużyć go jedynie o rok. Choć nic nie jest powiedziane wprost, jasne jest że Button chce od McLarena jasnego stanowiska, czyli postawienia go w zespole na równi z Hamiltonem. W przypadku dłuższego kontraktu Jenson nie będzie już mieć nic do powiedzenia. Natomiast jeszcze jeden rok jazdy w McLarenie ostatecznie pokaże czy śpiewki Whitmarsha o równym traktowaniu wreszcie staną się rzeczywistością. Button jest ostatnim ważniejszym kierowcą bez kontraktu. Najwyraźniej jednak nie boi się negocjować kontraktu.
Button miał kiedyś różne szalone i zaskakujące pomysły gdy zrywał i podpisywał nowe kontrakty. Także podczas przejścia do McLarena. Była w tym wszystkim mimo wszystko jakaś odwaga i pewność siebie o którą go nikt nie podejrzewał. Teraz też targuje się ostrzej niż ktoś by się spodziewał. Wygląda na że spokojny i luzacki Button także ma swój charakter. Ciekawe czy uda mu się postawić na swoim. To byłoby coś!